What happened on the first day of our workshops?
Punctually at eight o'clock the music that we all know very well ("Good Morning") could we hear. Shortly after it we met on the morning info gathering. Next we filled our tummies with a delicious breakfast. About ten o'clock we went to the church. On our way we visited an ice cream booth and a local shop. At least we arrived for the mess. The morning journey was a lot more pleasurable than the way back ( it turned out that we walked for about 15 km) Thankfully, tomatto soup and chicken were waiting for us!
Shortly after dinner we went for an hour to a nearly beach. There was plenty of noise and splashing, but everyone was happy with seaweed and performing sommeraults into the water. After drying we went back to the summer residence for a little snack - watermelons and peahes. Yummy!
Punktualnie o godzinie 8:00 zabrzmiała muzyka, którą wszyscy doskonale znają ("Good Morning"). Chwię potem spotkaliśmy się na porannym zebraniu informacyjnym. Następnie napełniliśmy brzuchy przepysznym śniadankiem.
Około godziny 10:00 wyszliśmy do kościoła. W drodze odwiedziliśmy budkę z lodami i lokalnego spożywczaka. W końcu dotarliśmy na mszę.
O ile rano szło się przyjemnie, to wracało się okropnie (jak się później okazało przeszliśmy łącznie ponad 15 km). Na szczęście czekała na nas pomidorowa i udeczko z kurczaka.
Krótko po obiedzie wyszliśmy na godzinkę na pobliską plażę. Plusków i hałasów było co nie miara, ale wszyscy byli zadowoleni zabawą glonami i saltami do wody. Po wysuszeniu się wróciliśmy do ośrodka na podwieczorek - arbuzy i brzoskwinie.
Shortly after dinner we went for an hour to a nearly beach. There was plenty of noise and splashing, but everyone was happy with seaweed and performing sommeraults into the water. After drying we went back to the summer residence for a little snack - watermelons and peahes. Yummy!
Punktualnie o godzinie 8:00 zabrzmiała muzyka, którą wszyscy doskonale znają ("Good Morning"). Chwię potem spotkaliśmy się na porannym zebraniu informacyjnym. Następnie napełniliśmy brzuchy przepysznym śniadankiem.
Około godziny 10:00 wyszliśmy do kościoła. W drodze odwiedziliśmy budkę z lodami i lokalnego spożywczaka. W końcu dotarliśmy na mszę.
O ile rano szło się przyjemnie, to wracało się okropnie (jak się później okazało przeszliśmy łącznie ponad 15 km). Na szczęście czekała na nas pomidorowa i udeczko z kurczaka.
Krótko po obiedzie wyszliśmy na godzinkę na pobliską plażę. Plusków i hałasów było co nie miara, ale wszyscy byli zadowoleni zabawą glonami i saltami do wody. Po wysuszeniu się wróciliśmy do ośrodka na podwieczorek - arbuzy i brzoskwinie.
0 komentarze: